Rozróżnienie na język prawny i prawniczy jest stosunkowo nowe. Za jego autora uznaje się Bronisława Wróblewskiego, który jako pierwszy wyraźnie rozgraniczył te dwa terminy, które we wcześniejszym okresie bywały stosowane zamiennie. Od tego czasu język prawny odnosi się do języka aktów prawny, język prawniczy zaś jest językiem specjalistycznym stosowanym przez prawników.

Podstawą języka prawnego powinna być jednoznaczność. Język, którym posługuje się prawodawca, musi być precyzyjny, aby nie doprowadzić do sytuacji zbytniej wieloznaczności. Warto zauważyć, że podstawową trudnością dla „przeciętnego odbiorcy nie-prawnika” może być to, że słowa użyte w tekstach prawnych mogą mieć inny zakres znaczeniowy niż w języku ogólnym. Z tego powodu w ustawach tworzy się słowniczki pojęć, które co do zasady powinny dość jednoznacznie określać zakres referencyjny danego wyrazu[1].

Należy jednak pamiętać, że definicje użyte w jednym akcie prawnym nie mają zastosowania do wykładni innych aktów prawnych. Ma to bardzo duże znaczenie zwłaszcza w kontekście najważniejszego aktu prawnego, którym jest Konstytucja RP. Nie zawiera ona słowniczka, więc użyte w niej słowa przez odbiorcę nie-prawnika zazwyczaj są interpretowane zgodnie z językiem potocznym (niekoniecznie słusznie). W niektórych osobach może się zrodzić pokusa wyjaśniania niejednoznacznych stwierdzeń za pomocą definicji legalnych zawartych przykładowo w ustawach. Tak oczywiście czynić nie wolno, gdyż nie można wyjaśniać przepisów aktu wyższego rzędu przepisami aktu niższego rzędu.

Pomimo licznych starań i niewątpliwą dbałość o język, w tekstach aktów prawnych bardzo często występują liczne błędy językowe. Najbardziej jest to widoczne, w sytuacji, gdy analizy aktu prawnego dokonuje językoznawca – prawnicy w swoich analizach zwykle skupiają się jednak na kwestiach merytorycznych, a analizy językowe w wielu przypadkach polegają na odwołaniu się do funkcjonowania danego określenia w doktrynie. Przykładów analizy językoznawczej jest wiele. Niektóre z nich są publikowane w czasopismach naukowych, inne – w prasie.

Ten ostatni przypadek jest o tyle interesujący, że taka analiza ma szansę dotrzeć do szerszego grona odbiorców, spośród których wielu nie jest ani prawnikami, ani językoznawcami. Przykładem takiego tekstu jest wywiad z prof. Bralczykiem. Już na początku widzimy dwa cytaty, które zapowiadają treść wywiadu – „przepisy prawne w Polsce są niezrozumiałe, nielogiczne i niegramatyczne” oraz „Zaplątanie sprzyja nielogiczności. Nielogiczność sprzyja niegramatyczności. A wszystko to łączy się ze sobą, tworząc niezrozumiałą, piętrową konstrukcję.”[2]. Wywiad poświęcony jest projektowi zmian podatkowych z 2018 r. (artykuł został opublikowany 17 września 2018 r.), a zwłaszcza fragmentowi:

„dodatkowe zobowiązanie podatkowe wynosi 10 proc. sumy składników wynikających z decyzji”, a „przez składniki rozumie się stwierdzenie w zakresie, w jakim wynika ono z zastosowania przepisów lub środków określonych w art. 58a par. 1”.

W tekście pojawia się analiza tego przepisu oraz szereg zastrzeżeń i wątpliwości dotyczących poprawności językowej takich sformułowań.

Z drugiej strony należy pamiętać, że przy tworzeniu aktów prawnych biorą udział również osoby zajmujące się językiem. Przykładowo w Rządowym Centrum Legislacji Departament Dziennika Ustaw i Tekstów Jednolitych – poza licznymi innymi zadaniami – zajmuje się badaniem i ocenianiem rządowych projektów aktów prawnych pod względem językowymoraz kontrolowaniem pod względem legislacyjnym i redakcyjnym tekstów obwieszczeń ministrów w sprawie jednolitych tekstów aktów normatywnych przekazanych do ogłoszenia w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej i Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.

Ponadto obowiązują „Zasady techniki prawodawczej”, w której szczegółowo zostały uregulowane kwestie formalnej budy aktów prawnych. Pojawiają się tam również odniesienia do kwestii językowych, zwłaszcza w Dziale I Rozdziale I. Przepisy ogólne.

Trudno jednoznacznie określić, jak konkretnie miałby wyglądać „idealny język prawny”. Jak uzyskać zrozumiałość i przejrzystość, a jednocześnie jednoznaczność? Jak sprawić, by teksty aktów prawnych były zrozumiałe dla szerszego grona odbiorców –  przecież prawo tworzone jest dla wszystkich i każdego z nas obowiązuje. Co więcej, „nieznajomość prawa szkodzi” – fakt, że nie znamy czy nie rozumiemy przepisów nie zwalnia nas z konieczności ich przestrzegania (choć zwykle najważniejsze zasady i normy prawne są znane społecznie bynajmniej nie z lektury i analizy przepisów, lecz jest to element wiedzy ogólnej zdobywanej mimochodem przez całe życie). Na te problemy nakłada się również niska kultura prawna w Polsce, wśród której przyczyn można wymienić chociażby długi okres zaborów i okupacji oraz okres PRL-u, gdy obywatele nie mieli poczucia sprawczości w sferze prawa. Z pewnością skomplikowany język współczesnych aktów prawnych nie ułatwia zmieniania zastanego stanu rzeczy.

Zainteresowane osoby, które chcą zrozumieć, czego dotyczą przepisy mogłyby sięgać po publikacje tworzone przez prawników. Jednak te pisane są językiem prawniczym, który jak każdy język specjalistyczny nie należy do prostych. Czy w takim razie jesteśmy skazani na niezrozumienie? Czy akty prawne muszą być oddzielone od obywateli grubym murem języka, niemożliwym do zrozumienia? Nie, oczywiście istnieją sposoby, by z tym sobie poradzić. Przede wszystkim czasami – choć rzeczywiście niezbyt często – ukazują się na rynku wydawniczym pozycje z zakresu prawa adresowane do nie-prawników. W nich zagadnienia prawne są omówione w prostszy, przystępny sposób, a więc niejako przy użyciu języka ogólnego zamiast prawnego czy prawniczego. Coraz popularniejsze stają się również portale, w których omawiane są ważne kwestie prawne w przystępny sposób.

Jednak aby móc mówić o prawdziwej zmianie, musiałby się zmienić język aktów prawnych (lub/i język specjalistyczny). To z wielu względów byłoby trudne zadanie. Po pierwsze do tej pory nie udało się stworzyć odmiany języka, który spełniałby wymogi zarówno językoznawców, jak i prawników. Po drugie przy rosnącej ilości aktów prawnych i inflacji prawa trudno byłoby zastosować „nowy język prawny” do wszystkich tych tekstów. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że inflacja prawa w dużej mierze wynika z faktu, że istnieje potrzeba coraz bardziej szczegółowych aktów prawnych adresowanych do relatywnie wąskich grup odbiorców lub regulujący dość wąskie zagadnienia. W takim wypadku stosowanie języka ogólnego byłoby bezcelowe.

[1] Oczywiście słowniczki są także istotne dla osób stosujących prawo, ponieważ umożliwiają prawidłową wykładnię przepisów.

[2] Podobnie sytuacja wygląda w przypadku języka prawniczego, a zatem specjalistycznego.  Anna Śliwicka w artykule Język prawny i język prawniczy jako przedmiot badań  językoznawczych i prawoznawczych w latach 1935–1999 przywołuje przykład polemiki między dwoma uznanymi specjalistami:

„Nie oznacza to jednak, że prawoznawcy i językoznawcy nie śledzili wzajemnie swoich poczynań – wręcz przeciwnie, a wzajemne obserwacje rodziły naukowe spory. Np. w 1934 r. Witold Doroszewski opublikował artykuł pt. Smutna karykatura (1934). Bardzo surowo zrecenzował w nim styl naukowy Studiów z dziedziny prawa i etyki B. Wróblewskiego (1934). W odpowiedzi na krytykę prawoznawca opublikował polemikę pt. »Smutna karykatura«. O jednej ocenie językowej prof. W. Doroszewskiego (1935), wytknąwszy wybitnemu językoznawcy nieznajomość języka prawa, co miało doprowadzić go do błędnych wniosków, a w konsekwencji do dokonania niesłusznej oceny tekstu naukowego spoza uprawianej przez niego dziedziny nauki.”  https://forsal.pl/artykuly/1262469,analiza-jezykowa-polskich-przepisow-prawnych-wywiad-bralczyk.html (dostęp: 12.12.2022 r.).

Marta Gastoł 

Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.