Zapraszamy do zapoznania się z raportem „Język prawa przyjazny obywatelowi” opracowanym przez zespół pod kierownictwem prof. Błażeja Kmieciaka. W skład zespołu wchodzą także. dr Adriana Bartnik-Małek oraz dr Filip Furman.

 

Od wielu lat polski wymiar sprawiedliwości jest jednym z najgorzej ocenianych na świecie. Dobrej oceny nie mają ani polskie sądy, ani sędziowie, ani urzędnicy, ani prawo. Niezależnie od opcji politycznej polskie sądy nie są dobrze oceniane przez obywateli. Prawnicy i socjologowie prawa analizując też niskie zaufanie do sądów często przyczynupatrują w niskiej świadomości prawnej w społeczeństwie. I choć z badań wynika, iż wiedza o polskim systemie sądowym nabywana jest z mediów to nie bez znaczenia są także osobiste doświadczenia respondentów. Polacy ufają bardziej policji i kościołowi katolickiemu niż sądom czy urzędom. Niska świadomość prawna jest traktowana poniekąd jako swoisty wytrych pozwalający potocznie na przerzucenie ciężaru odpowiedzialności z władzy na jednostkę. A przecież w literaturze przedmiotu nawet z zakresu prawa karnego przyjmuje się, że jednak ciężar znajomości i rozumienia przepisów leży jednak po stronie władzy. Przykładowo K. Siwek podkreśla, iż „samo ogłoszenie aktu normatywnego i stworzenie możliwości zapoznania się z jego treścią (z przepisami prawnymi) generalnie nie eliminuje jeszcze usprawiedliwionej nieświadomości bezprawności określonego czynu zabronionego pod groźbą kary”.

 

Jednocześnie wskazuje on, że w literaturze nie jest to w pełni ugruntowane stanowisko podając przykładowo, że mamy w tym temacie do czynienia z niekonsekwencją. Zdaniem Siwka nie można zgodzić się z tezą, iż nie ma usprawiedliwionego błędu co do prawa wtedy, gdy sprawca mógł się zapoznać z przepisami, mógł je przeczytać. Autor ten pisze, że „nie jest więc właściwe sprowadzanie możliwości poznania prawa do prostego ustalenia znaczenia tekstu przepisów czy zaznajomienia się z przepisami, ponieważ wykładnia prawa niczym by się wówczas nie różniła od interpretacji innych tekstów7. Przyjęcie innej perspektywy prowadziłoby bowiem do konieczności podejmowania działań także codziennych wyłącznie po uzgodnieniu z profesjonalistą. W opinii autorów niniejszego opracowania tak jak przyjęcie założenia znajomości języka angielskiego oznacza zdolność porozumiewania się w tym języku bez potrzeby korzystania z tłumacza tak znajomość prawa zakłada model zrozumiałości przepisu bez konieczności korzystania z prawnika jako profesjonalnego tłumacza. Podobnie rzecz winna mieć w przypadku dokumentów, decyzji zindywidualizowanych a dotyczących konkretnej osoby. Decyzje zmieniające stan prawny danego człowieka muszą być zrozumiałe dla niego bez konieczności korzystania z pośrednika/tłumacza. Odejście od formułkowego potwierdzania znajomości i rozumienia stawianych zarzutów w przypadku prawa karnego zdaje się być zasadne odnosząc się też do prac nestora polskiego prawa karnego Woltera, który pisał, iż „język tekstów prawnych jest tworem żywym i mogą w nim występować przesunięcia znaczeniowe”. Cytowany już Siwek dodaje, że możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej człowieka „stwarza dopiero dostatecznie jednoznaczna norma prawna poznana w wyniku wykładni prawa. Nie ma przecież nigdzie gotowego zestawu norm prawnych (a przynajmniej listy czynów bezprawnych), z którymi wystarczy się zapoznać”.

Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.