Suwerenność Polski w UE – wielowymiarowe spektrum, nie dychotomia i jak ją wzmocnić
Jan Czarnocki
Suwerenność Polski w kontekście naszego członkowstwa w Unii Europejskiej nie jest kwestią jej posiadania lub nie, lecz tego ile sprawczości Polska uzyskuje do realizowania swoich celów wewnętrznych i zewnętrznych w wyniku bycia członkiem wspólnoty. Potrzebujemy wzmocnienia narzędzi dzięki którym możemy być sprawczy w UE jako państwo.
Złożoność kwestii suwerenności w UE
W ciągu ostatnich miesięcy jesteśmy świadkami nasilającej się debaty na temat suwerenności Polski w Unii Europejskiej (UE). Rządzący konflikty z instytucjami europejskimi o praworządność starają się przedstawić jako walkę pomiędzy imperialnym centrum, a walczącym o swoją suwerenność państwem narodowym. Jesteśmy również świadkami zaogniania się narracji dookoła tego sporu, w której to narracji obóz rządzący stawia na polaryzację również wewnątrz Polski, dzieląc Polaków na rzekomych patriotów i nie patriotów. Z jednej strony kreowana narracja jest skrajnym uproszczeniem skomplikowanej problematyki pojęcia suwerenności Polski, i innych Państw Członkowskich w UE, a z drugiej strony pozwala przykryć nieudolnosć obozu rządzącego w radzeniu sobie z wpływaniem na procesy decyzyjne w UE. Skrajnie eurosceptyczna narracja pozwala także manipulować częścią obywateli skłonnych do uwierzenia w nią.
Ciężko nie uniknąć wrażenia, że do pewnego stopnia cała debata o rzekomym braku suwerenności Polski w wyniku członkowstwa w UE jest ideologiczną zasłoną i post factum wytłumaczeniem chaotycznych i bezprawnych działań obozu rządzącego, a nie realizacją określonej wiziji i strategii, bądź formą alternatywnego pomysłu na Unię jako taką. Niezależnie od faktu, że UE znajduje się w kryzysie instytucjonalnym i jej plagą jest inercja, chociaż pytanie jest czy przez dziesięciolecia kiedykolwiek było inaczej, to narracja i ideologiczne hasła obozu rządzącego nie przedstawiają alternatywnej wizji UE jako wspólnoty, a są tylko wyrazem buntu i chęci legitymizacji bezprawnych działań w samej Polsce.
Dlatego tak ważnym jest, aby debatę na temat suwerenności Polski w UE rozwinąć, wyjść z prostej dychotomii posiadanie suwerenności, bądź nie i zniuansować tą problematykę. Oczywiście, z punktu widzenia komunikacyjnego i politycznego łatwym jest oferować wyborcom prostą wizję – suwerenność, bądź jej brak. Jednak ruch zmiany politycznej w Polsce musi podjąć ambitne zadanie najpierw konceptualnego opracowania problematyki suwerenności Polski w UE, a potem przekucia kluczowych wniosków w dobrą narracje, zrozumiałą dla wszystkich, i w ten sposób starać się wyciągnąć dużą część Polaków z fałszywej wizji suflowanej przez demagogów obozu rządzącego.
Jest tak dlatego ponieważ faktem jest, że Polska jako członek UE jest państwem bezpieczniejszym, bardziej demokratycznym, silniejszym na scenie międzynarodowej i w ten sposób bardziej suwerennym, nie wspominając już o możliwościach rozwojowych jakie daje dostęp do wspólnego rynku. Dlatego odpowiedzialność za Polske nakazuje pokazanie złożoności kwestii jaką jest suwerenność, ale też jednoczesne wskazanie, że nasze bezpieczeństwo, a i więc suwerenność są pośrednio związane z byciem w UE. Trzeba przyznać, że kosztem tego bezpieczeństwa i innych korzyści jest oddanie w ręce wspólnoty pewnych sfer funkcjonowania naszego państwa, tak jak uczyniły wszystkie Państwa Członkowskie, widząc w tym swój interes.
Jednak interesy są w tym kontekście związane z wartościami i nie trzeba ich zawsze oddzielać. Z tej perspektywy na sferę wartości można spojrzeć pragmatycznie. Demokratyczne wartości UE, rządzącej się zasadami rządów prawa, są kwestią fundamentalną, lecz z pragmatycznego punktu widzenia ich rola polega na z jednej strony posiadaniu wspólnych interesów, właśnie ze względu na wspólne wartości i potrzebę ich bronienia, a z drugiej strony na tym, że te wspólne wartości pozwalają lepiej jednoczyć wspólnotę wokół wspólnych interesów, które by i tak istniały bez względu na wartości, ze względu na np. bliskość geograficzną i zależność gospodarczą. Można powiedzieć, że w ramach UE wszystkim Państwom Członkowskim tak dobrze się współpracuje bo i jednocześnie wyznajemy fundamentalnie podobne wartości, jak i mamy wspólne interesy, a mając wspólne wartości, łatwiej nam razem o te wspólne interesy walczyć. Co oczywiście w wielu kwestiach wymaga koncesji i zrzeczenia się dozy suwerenności, lecz co finalnie opłaca się wszystkim przez uzyskanie większej suwerenności jako całości.
Nie można oczywiście być ślepym na często silniejszą pozycje wielu państw, które konkurując o własny interes, poszerzają swoją sferę wpływów wewnątrz wspólnoty. Jednak kluczowym jest świadomość, że Polska ma faktyczne i prawne środki do udziału w tej wewnetrznej konkurencji, z których środków aktualnie korzysta w bardzo ograniczonym stopniu. Zamiast odważnie dołączyć do europejskiej gry o wpływ na los wspólnoty obecny obóz rządzący odizolował nas i sprawił, że prawie odeszliśmy od wspólnego, europejskiego stołu współpracy i konkurencji. A to właśnie bycie przy tym stole jest czymś co daje nam poszerzoną w wielu wymiarach suwerenność, poprzez możliwość wpływania na losy całego, związanego z nami, bloku prawie pół miliarda ludzi, a nie tylko na nas samych. Więcej suwerenności uzyskujemy również jako cała Unia Europejska, łącząc siły wszystkich państw, względem innych państw, a w szczególności wobec innych supermocartsw poza UE takich jak Chiny, czy Stany Zjednoczone, czy wobec potęg takich jak Rosja, Indie, czy Japonia.
Z tej perspektywy suwerenność należy rozumieć w sposób praktyczny, nie w sposób idealno-teoretyczny i binarny mówiący, że suwerenność albo jest albo jej nie ma. Suwerenność to skala tego co realnie jako państwo jesteśmy w stanie zrobić i jak realnie jesteśmy w stanie bronić swoich interesów. Dlatego praktyczne spojrzenie na suwerenność wymaga odpowiedzi na pytanie czy lepiej bylibyśmy w stanie bronić swoich interesów w stosunku np. do państw takich jak Niemcy, Francja, USA, Chiny, czy przede wszystkim Rosja w, czy poza UE?
W stosunku do potęg takich jak Niemcy czy Francja kolektywny sposób podejmowania decyzji i prawo głosu, a także możliwość delegowania przedstawicieli do instytucji europejskich daje nam realne narzędzia do obrony własnych interesów. Należy przy tym przypomnieć, iż zgodnie z traktatami, wszystkie decyzje w dziedzinie tworzenia decyzji Unii Europejskiej podejmowane są za zgodą przedstawicieli wszystkich państw członkowskich – z reguły wystarczy do tego zgoda ministrów właściwych państw członkowskich. Co więcej, w przypadku najważniejszych decyzji, jak na przykład w przypadku mechanizmu warunkowania wypłat unijnych funduszy od stanu praworządności, tak mocno krytykowanego przez rząd, taki mechanizm musiał zostać przyjęty jednomyślnie przez Radę Europejską, czyli gremium szefów rządów Państw Członkowskich.
Dlatego Polska po prostu partycypuje w decyzjach podejmowanych w ramach Unii i może budować swoją pozycję w jej ramach zręcznie wywierając wpływ na kierunek w którym idzie wspólnota europejska (posiadając piątą największą populacje i szóstą gospodarkę co do wielkości w UE, mamy ku temu realne możliwości). Musimy nauczyć się lewarować siłę naszej dużej populacji, dynamicznej gospodarki i bycia państwem frontowym, zabezpieczającym wschodnią flankę wspólnoty, aby mieć więcej siły w UE.
Nasze obecne elity polityczne tych strukturalnych warunków nie potrafią wykorzystać, więc budują fałszywą narrację o utracie suwerenności, bo maskuje to ich bezradność w radzeniu sobie w wewnętrznej, partnerskiej konkurencji z innymi Państwami Członkowskimi. Nie potrafią oni np. korzystać z możliwości jaką jest budowanie strategicznych i taktycznych sojuszy w ramach Unii w celu obrony interesów narodowych. Tworzenie takich sojuszy wymaga aktywnej partycypacji Polski w rozwiązywaniu problemów wspólnych dla całej Unii, dobrych relacji ze wszystkimi w niej państwami, lecz także zdolności intelektualnych elity państwa do analizy i oceny szans i zagrożeń dla Polski.
Perspektywa bezpieczeństwa
Z perspektywy bezpieczeństwa i ochrony granic, czyli kwestii fundamentalnych dla każdego suwerennego państwa, przykładem złożonej problematyki suwerenności jest obecność w strefie Strefie Schengen. Z jednej strony otwieramy własne granice, lecz z drugiej strony w zamian uzyskujemy możliwości rozwoju czyniące Polskę krajem silniejszym, czyli i bardziej suwerennym. Dla Polaków, obecność w Układzie jest najważniejszą zaletą wspólnoty. Wg badania IBRiS z 2020 roku, aż 80% respondentów uznało, że możliwość podróżowania bez granic jest dla nich kluczową zaletą członkostwa.[1] W opinii eurosceptycznej prawicy, możliwa jest obecność Polski w strefie Schengen bez jednoczesnej obecności w UE. W ogólnym sensie prawnym, jest to prawda, jeżeli Państwo trzecie, takie jak na przykład Norwegia, jest w stanie dobrowolnie dopasować swoje prawodawstwo do wymogów Unijnych. Biorąc pod uwagę sytuację Polski oraz konfrontacyjny i radykalnie ‘separatystyczny’ stosunek rządu do prawa Unijnego, taki stan rzeczy jest praktycznie niewykonalny, a próba jego realizacji, bardzo ryzykowna, co też pokazuje przykład Wielkiej Brytanii po Brexicie.
Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa nie mniej ważnym jest fakt, że wejście Polski oraz ośmiu innych państw z byłego bloku wschodniego do Unii Europejskiej w 2004 roku zmieniło geopolityczny wymiar samej Unii i naszą sytuacje bezpieczeństwa. UE zaczęła dzielić granicę nie tylko z byłym Związkiem Radzieckim ale także z nowopowstałą Ukrainą oraz Federacją Rosyjską, która jest państwem z ambicjami odbudowy mocarstwowej pozycji swoich historycznych poprzedniczek. Tak ogromna zmiana musiała odbić się na zagrożeniach i priorytetach polityki zagranicznej Wspólnoty. Europejska Strategia Bezpieczeństwa z 2003 roku, dokument przygotowywany pod egidą Wysokiego Przedstawiciela Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, nie identyfikował Rosji jako zagrożenia dla Europejskiego Bezpieczeństwa, nawet pomimo jej agresywnej polityki w obszarze post-radzieckim, przede wszystkim w Czeczenii, Armenii i Azerbejdżanie. Zaktualizowany dokument strategiczny z 2016 roku (Globalna Strategia Unii Europejskiej), opisuje Rosję jako państwo, które podważyło „podstawy europejskiego ładu bezpieczeństwa” oraz uznał stosunki z nią za „jedno z kluczowych wyzwań”. Widzimy więc, że poprzez przynależność Polski i krajów naszego regionu Unia też się zredefiniowała i musi też bronić interesów Polski, przeciwko Rosji. Tak by nie było, gdyby nas w UE nie było.
Widać to przede wszystkim jeśli chodzi o politykę względem Ukrainy. Rola UE dla Polskiego bezpieczeństwa i priorytetów polityki zagranicznej uwydatniła się po aneksji Krymu w 2014 oraz w czasie konfliktu w Donbasie. Niezmiennym aksjomatem polskiej dyplomacji i podstawowym warunkiem bezpieczeństwa zewnętrznego Polski jest wspieranie niepodległej i stabilnej Ukrainy, jako strategicznego hamulca dla Rosyjskich ambicji w Europie Środkowo-Wschodniej. Znaczenie UE w tym obszarze widać patrząc na pomoc gospodarczą, militarną i dyplomatyczną pomoc UE wobec Ukrainy, Według statystyk OECD, wkład Polski w pomoc rozwojową Ukrainy w latach 2016-2017 wynosił jedynie 3% całkowitej sumy tych instrumentów. Dla porównania, UE jako całość była w tym samym czasie największym donatorem środków rozwojowych dla Ukrainy, bowiem aż 30% całkowitej pomocy przeznaczonej dla Ukrainy generowane jest przez jej instytucje i państwa członkowskie.[1] W samym 2019 roku, Oficjalna Pomoc Rozwojowa (Official Development Assistance, ODA) dla Ukrainy pochodząca z Unii Europejskiej wynosiła ponad 1.7 miliarda złotych.[2] Dla porównania, w tym samym roku, analogiczny instrument wygenerowany przez Polskę wynosił 303 miliony złotych.[3] Oznacza to zatem, że Polska mając znaczący wpływ na kluczową, Unijną pomoc rozwojową udzieloną Ukrainie (biorąc pod uwagę ODA z 2019 roku, udział Polski wynosił prawie 18%) ma możliwości faktycznego wpływu na politykę stabilności wobec tego kluczowego dla Polskiego bezpieczeństwa Państwa. Poza UE, Polska mogłaby jedynie apelować o wsparcie dla naszego kluczowego sąsiada, który dla Unii nie byłby już państwem granicznym, ale obszarem peryferyjnym bez istotnego znaczenia strategicznego.
Po wydarzeniach za naszą wschodnią granicą Polska była w Unii najgłośniejszym adwokatem zdecydowanej reakcji i pomocy Ukrainie. Reakcja UE nie wynikała tyle z siły polskiej dyplomacji, ale po prostu z geografii. Polska, przez akcesję do UE, otworzyła ją na ponad 500-kilometrowy pas graniczny z właśnie Ukrainą, która po 2014 (choć w mniejszym stopniu i wcześniej) stała się potencjalnym źródłem migracji, handlu ludźmi, narkotykami oraz bronią, oraz 400-kilometrowy z Białorusią. Należy w tym miejscu ponownie wrócić do kwestii Polskiej obecności w Schengen. Wspomnieliśmy powyżej, o praktycznej trudności pozostania Polski w strefie w przypadku opuszczenia przez nasz kraj UE. Wynika ona nie tylko z wątpliwej woli politycznych elit do utrzymania polskiego porządku prawnego w zgodzie z UE ale także ze specyfiki Polski jako kraju granicznego UE. Jednym z warunków uczestnictwa w Strefie Schengen jest konieczność „podjęcia skutecznej współpracy z innymi państwami Schengen w celu utrzymania wysokiego poziomu bezpieczeństwa po zniesieniu kontroli na granicach wewnętrznych;”[4]
W tym kontekście dla polskiego bezpieczeństwa opuszczenie strefy Schengen byłoby katastrofalne: Polska straciłaby dostęp do Systemu Informacyjnego Schengen (SIS) w którym znajdują się informacje o poszukiwanych przestępcach. Straciłaby też prawo do korzystania z danych Agencji Unii Europejskiej ds. Współpracy Organów Ścigania (Europolu) i nie mogłaby wydawać europejskiego nakazu ścigania.[5] Nasz kraj stałby się rajem dla przemytników, handlarzy bronią, ludźmi, narkotykami oraz terrorystów, wysyłanych do destabilizacji naszego kraju przez Putina i Łukaszenkę lub ukrywającymi się przed wymiarem sprawiedliwości byłymi bojownikami Państwa Islamskiego.
Jako Państwo kluczowe dla bezpieczeństwa regionu, Polska korzysta także na instrumentach polityki zagranicznej UE wobec Państw zagrażających stabilności i bezpieczeństwu zarówno Polski jak i całej wspólnoty. Dzięki sankcjom prowadzonym przez Unię Europejską na rosyjską gospodarkę i osoby związane z reżimem Kremla, koszty dalszej agresywnej polityki Rosji stały się znacznie większe. W pierwszych latach od wprowadzenia tych środków, szacuje się że Rosja traciła od 20 do 50 miliardów Euro rocznie. Choć sankcje gospodarcze zawsze uderzają w obie strony ich wpływ był nieporównywanie mniejszy na państwa UE niż na Moskwę, ze względu na technologiczną i handlową zależność tej drugiej.
Obecność Polski w UE daje także Polsce nie tylko wpływ na reakcje wobec działań Państw takich jak Rosja ale też niezależność od jej instrumentów. W 2003 roku, wartość importu z Rosji była ponad 40-krotnie wyższa niż wartość eksportu Polski do Rosji. W 2014, gdy Rosja dokonała aneksji Krymu, wartość eksportu była już 25-krotnie niższa niż wartość importu.[6] Dzięki dostępowi do wspólnego rynku, kapitału i technologii państw członkowskich, Polska stała się krajem dużo mniej zależnym od Rosji, co w znacznie zwiększa naszą suwerenność i odporność na agresywną politykę Rosji. Wyjście Polski z UE oznaczałoby wyraźne ograniczenie dostępu do gospodarki zachodniej i konieczność zwrócenia się ku innym partnerom. Biorąc pod uwagę siłę gospodarczego oddziaływania Rosji w regionie, bez cienia wątpliwości Polska byłaby zmuszona do zwiększenia swojego uzależnienia od wschodniego sąsiada, szczególnie w strategicznej dziedzinie jaką jest energetyka (przed wejściem do UE, w 2003 roku, import ropy i gazu naftowego wynosił 87% całej wartości importu z Rosji; w 2019 już 69%).[7]
Wnioski dla wzmocnienia naszej suwerenności w UE
Wydaje się, że nasza słaba pozycja w UE wynika w dużej mierze ze słabości organizacyjnej państwa Rzeczpospolitej. O sile w tzw. „Brukseli” decyduje oprócz samej siły państwa, coś co można nazwać siłą sieciowości i dyskursu. Oznacza to, że o sile państwa nie decyduje tylko ludność, potencjał militarny i ekonomiczny, ale to jak państwo jest zorganizowane, jak dobrze zsieciowane z przedstawicielami innych państw, na ile państwo zdolne jest do budowania strategicznych i taktycznych sojuszy w obronie i w promowaniu swoich interesów, a także w jaki sposób jest postrzegane, czy np. jest postrzegane jako odpowiedzialny uczestnik wspólnoty europejskiej.
Niektórzy konserwatywni analitycy zwracają uwagę na to, że nasza słaba pozycja w UE jest strukturalna i wynika również z podziału na Starą i Nową Europę, a więc i na centrum i półperyferium[8]. Jednak tym kontekście to niedawno z republikańskiego i eurorealsitycznego środowiska Nowej Konfederacji wyszedł apel o wręcz euroaktywizm[9], którego strategiczny celem byłoby conajmniej niwelowanie tych strukturalnych nierównowag i poszerzanie sfery naszej suwerennej sprawczości w ramach Unii, a nie wycofywanie się z niej. Taką formą zwiększania suwerenności w ramach UE dlatego powinny być:
– Dyplomatyczne zabiegi i umieszczanie obywateli Polski na kluczowych stanowiskach w UE, zwłaszcza w Komisji Europejskiej. Polska pod tym względem jest skrajnie niedoreprezentowana, w porównaniu np. z Belgią, Włochami, czy Hiszpanią[10].
– Stworzenie i promowanie agendy reform w kluczowych dla przyszłości EU obszarach i w kluczowych politykach, zgodne z interesem RP, tak jak np. sprzeciw wobec zniesienia weta w Radzie Europejskiej jeśli chodzi o relacje zewnętrzne Unii
– Stworzenie i promowanie agendy konkretnych polityk ważnych dla całej wspólnoty jak choćby Zielony Ład, regulacja rynku cyfrowego, rywalizacja technologiczna z Chinami, współpraca transatlantycka, współpraca na militarna na poziomie industrialnym, rewitalizacja Partnerstwa Wschodniego – celem jest pokazanie, że Polska jest odpowiedzialnym uczestnikiem wspólnoty z wizją i wolą partycypacji
– Stworzenie i wspieranie kluczowych organizacji pozarządowych w Brukseli, które promują na poziomie sektorowym kwestie zgodne z naszymi interesami, a także współpracują i budują sojusze w konkrentych sprawach z innymi podobnymi organizacjami
– Budowanie wspólnoty Polaków mieszkających w Brukseli i związanych z tzw. „EU Bubble”, czyli sektorem instytucji europejskich i organizacji powiązanych, tak aby wzajemnie się wspierać i wspierać interes Polski
[1] https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art395741-sondaz-unia-europejska-dla-polakow-pelna-zalet
[2] https://www.politico.eu/article/poland-rule-of-law-europe-recovery-plan-vera-jourova
[3] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/holenderska-koncesja-dla-tvn24-medioznawca-beda-musieli-wycofac-sie-z-tej-ustawy/0js3l6k
[4] https://www.europarl.europa.eu/news/pl/headlines/security/20180216STO98008/strefa-schengen-ktore-panstwa-do-niej-naleza-i-ktore-staraja-sie-o-czlonkostwo
[5] https://natemat.pl/372939,co-sie-stanie-jak-polska-opusci-unie-skutki-polexitu
[6]https://oec.world/en/profile/country/pol?flowSelector1=flow1&yearSelector1=exportGrowthYear25&yearSelector2=importGrowthYear25
[7]https://oec.world/en/profile/country/pol?flowSelector1=flow1&yearSelector1=exportGrowthYear25&yearSelector2=importGrowthYear25
[8] Raczej oko cyklonu niż poranek po burzy. Czy Polskę czeka niedługo status unijnego członka „drugiej kategorii”? — Klub Jagielloński (klubjagiellonski.pl)
[9] Polska w nowej Unii. Alternatywa dla polityki europejskiej PiS i PO potrzebna od zaraz – Nowa Konfederacja
[10] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/EN/TXT/PDF/?uri=CELEX:52018DC0377R(01)&from=PL
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.

